W Nowej Zelandii
Ogólne 12.02.2019
Krzysztof Grzegorzewski w Nowej Zelandii był już dwa razy. Trasa ostatniej wyprawy w tamtą stronę trwała prawie trzy dni. – Związane jest to z kosztami. Można dolecieć szybciej ale jest to o wiele droższe. Wybraliśmy więc opcję ekonomiczną, która w gruncie rzeczy nie jest taka zła ponieważ można jeszcze po drodze się zatrzymać w ciekawych miejscach czyli w Bangkoku i Australii – powiedział podróżnik, który jak dotąd zwiedził 100 krajów.
Nowa Zelandia zachwyciła pięknymi widokami i kolorami. Dwie jej najważniejsze wyspy to Północna i Południowa. Na półwyspie Kaikoura podróżnicy mieli okazję zobaczyć foki.
Wyspa Południowa jest zdecydowanie chłodniejsza, są tam lodowce, góry, ale też palmy i paprocie. Zamieszkuje ją tylko 20 procent populacji Nowej Zelandii. Dowiedziano się, że Nowozelandczyków jest tylko 5 milionów. – Na wyspie, która stanowi mniej więcej jedną trzecią Polski żyje milion osób, z czego 300 tysięcy w samym Christchurch – usłyszano. Z kolei na Wyspie Północnej rosną palmy, morze jest ciepłe, są piaszczyste plaże.
Pan Krzysztof powiedział, że Nowa Zelandia jest specyficzna. – Jaką trasę by się nie wybrało, to wszystko jest przyszykowane pod turystów. (…) Jest doskonale infrastrukturalnie to wszystko opisane i przygotowane pod turystów.
Dowiedziano się również, że do XII wieku roku Nową Zelandię zamieszkiwały jedynie dwa gatunki nietoperzy. Dopiero gdy na wyspę przybyli Maorysi to przywieźli pierwsze ssaki.
W Hot Water Beach podróżnicy mieli okazję skorzystać z gorącej plaży. – To kolejna z wielkich atrakcji . Po prostu gorące źródło, które wybiło na plaży – usłyszano. Temperatura tej wody to około 35-38 stopni . Można tam leżeć nawet całą noc. - To się w głowie nie mieści, że można się tam reumatyzmu pozbyć za darmo – zażartował pan Krzysztof.
Prawie dwugodzinna prelekcja zachwyciła klubowiczów, a wielu zapewne zainspirowała do wyprawy na Nową Zelandię.